Re: Dorastanie w wykonaniu małego Dużego Szwajcara
Napisane: 2015-06-05, 10:05
Nie znam niestety Manka, ale moze troche pociesze, ze u Coco nastawienie zmienilo sie z wiekiem, praca i czasem.
W wieku Manka to byl ten sam czort!
Coco jest malutka - niecale 40 kg- ale wkladanie jej do auta nie robilo mi dobrze na kregoslup :/
W psim przedszkolu, do ktorego chodzila od 5 miesiaca, bylam zalamana. Skupiala sie na wszystkim tylko nie na nas.
Duzo z nia cwiczymy na dworze i w domu, korzystamy tez z forumowych rad wychowawczych ale byly takie momenty, ze rece mi opadaly, chcialam sie poddac i kupic psa do torebki az nagle nastepowal jakis przelom .
I nie wiem dlaczego.... moze jakas klapka w mozgu jej akurat zaskoczyla .
Teraz jestesmy w polowie szkolenia podstawowego posluszenstwa i jest o niebo lepiej!
Przedewszystkim zaczela byc nastawiona na prace i na mnie, a to juz wydaje mi sie 80% sukcesu.
Trenerka tez zwraca mi uwage na pewne rzeczy, ktore wydawaly mi sie nie istotne, a jednak dla psa istotne sa i maja wplyw na jego zachowanie.
W kwestii spacerow; musimy przejsc od domu jakies 200 m, zeby dojsc na laki gdzie Coco biega luzem. Kiedys te 200m bylo prawdziwa droga przez meke. Teraz wchodzimy w tryb pracy, jest "rownaj" i ona juz wie, ze przez ten kawalek nie ma wachania, ciagniecia czy sikania. Musi isc przy nodze, zeby dojsc do upragnionej wolnosci. Oczywiscie nie od razu udalo sie tak przejsc caly kwalek, tylko malymi etapami ale w koncu osiagnelismy upragniony efekt :)
Powodzenia :)
Ps. Mnie potrzymywala na duchu mysl, ze poddac to bym sie mogla przy np. Maltanczyku, ktory niewychowany nie bedzie az tak uciazliwy, ale przy nawet naszych 40 kg psa, na takie cos pozwolic sobie nie moge i juz
W wieku Manka to byl ten sam czort!
Coco jest malutka - niecale 40 kg- ale wkladanie jej do auta nie robilo mi dobrze na kregoslup :/
W psim przedszkolu, do ktorego chodzila od 5 miesiaca, bylam zalamana. Skupiala sie na wszystkim tylko nie na nas.
Duzo z nia cwiczymy na dworze i w domu, korzystamy tez z forumowych rad wychowawczych ale byly takie momenty, ze rece mi opadaly, chcialam sie poddac i kupic psa do torebki az nagle nastepowal jakis przelom .
I nie wiem dlaczego.... moze jakas klapka w mozgu jej akurat zaskoczyla .
Teraz jestesmy w polowie szkolenia podstawowego posluszenstwa i jest o niebo lepiej!
Przedewszystkim zaczela byc nastawiona na prace i na mnie, a to juz wydaje mi sie 80% sukcesu.
Trenerka tez zwraca mi uwage na pewne rzeczy, ktore wydawaly mi sie nie istotne, a jednak dla psa istotne sa i maja wplyw na jego zachowanie.
W kwestii spacerow; musimy przejsc od domu jakies 200 m, zeby dojsc na laki gdzie Coco biega luzem. Kiedys te 200m bylo prawdziwa droga przez meke. Teraz wchodzimy w tryb pracy, jest "rownaj" i ona juz wie, ze przez ten kawalek nie ma wachania, ciagniecia czy sikania. Musi isc przy nodze, zeby dojsc do upragnionej wolnosci. Oczywiscie nie od razu udalo sie tak przejsc caly kwalek, tylko malymi etapami ale w koncu osiagnelismy upragniony efekt :)
Powodzenia :)
Ps. Mnie potrzymywala na duchu mysl, ze poddac to bym sie mogla przy np. Maltanczyku, ktory niewychowany nie bedzie az tak uciazliwy, ale przy nawet naszych 40 kg psa, na takie cos pozwolic sobie nie moge i juz