baksak napisał(a):Nie wiem czy was to pocieszy, ale DSPP zwykle tak mają i żeby uzyskać efekt trzeba się napracować kilka razy tyle co np. z bernem
Rzeczywiście
baksak, nie pocieszyło mnie to... czasami myślę, że prędzej wszystkie włosy sobie z głowy wyrwę niż uda mi się Mańka wyprowadzić na prostą.
Próbujemy ćwiczyć, szkolić się, w domu czy na sali z psami idzie nam nieźle ale poza domem- hulaj dusza... Nie chcę się poddawać, ale jego upór i głuchnięcie (
) czasami są ponad moje siły.
Narzeczony ostatnio stwierdził, że to jest BEZ SENSU, bo poświęcamy mu mnóstwo czasu a on i tak tego nie docenia i ma to w głębokim poważaniu. Oczywiście nie ma co antropomorfizować psa, bo on na pewno nie myśli tymi kategoriami, ale sami pewnie wiecie że niektóre zachowania psów są bardzo frustrujące (np. kiedy po spacerze w lesie Maniek kładzie się i ani myśli wskakiwać do auta, a podniesienie 50kg psa jest awykonalne).
Spróbuję lepszych smaków (ale co może być lepszego go dla psa który wcina BARFa?), w najgorszym wypadku będziemy próbowali ćwiczyć na głodnego psa...
Mamagu czytając Twój wpis odniosłam wrażenie, że... sama go napisałam.
Toczka w toczkę zachowania identyczne!, łącznie z tym, że wyjście do parku na wybieg zajmuje nam ok. 45 min (o powrocie już nawet nie wspomnę, bo potrafimy wracać i 1,15h), a normalnym tempem ludzkim zajdziemy w 20....
Fajnie jest mieć świadomość, że to nie tylko mój pies jest takim kosmitą i że gdzieś w Polsce ma przynajmniej jednego brata bliźniaka, ale z drugiej strony... nie sądziłam, że to będzie "niekończące się szkolenie posłuszeństwa" i że będzie to wymagało tyle pracy z mojej strony.
Miało być różowo i kucycznie, a DSPP miał być psem stosunkowo łatwym do wyszkolenia... akurat
Milla napisał(a):Zastanawia mnie jedno, a czy to nie jest też odrobinę tak, że na spacerze zbyt często coś od Mańka chcecie?
I w efekcie pies olewa, bo i tak wie, że Wy Go przypilnujecie, pójdziecie za Nim i będziecie na Niego zwracać uwagę?
Milla, ja też się nad tym zastanawiam i najchętniej po prostu puszczałabym go na spacerze, niech sam się mnie pilnuje i za mną chodzi, ale najczęściej spacerujemy w miejscach, gdzie ludzi i psów jest pod dostatkiem i chyba nie bardzo mogę sobie na to pozwolić. Maniek jest jeszcze mocno nieprzewidywalny i w sytuacji gdy coś go zainteresuje on po prostu "leci przed siebie", nie zważając na to gdzie my...
Myślałam czy kiedyś nie spróbować, żeby go po prostu puścić i niech sam się nas wśród tłumie pilnuje, ale tu włącza się rozsądek i mówi "CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ". Bo rodzice z dziećmi, bo inne psy, itp. Jakoś nie potrafię tego pogodzić. Może za bardzo mu "matkuję" i faktycznie non-stop czegoś chcę (bo tu FE, to NIE TERAZ, tu EEE na poluzowanie smyczy, itp.).
Ale kiedy jesteśmy np. w lesie i nie zwracamy na niego uwagi to on wybiera "drogę w las za zapaszkiem" do tego stopnia, że tracimy go z oczu. Więc siłą rzeczy musimy mieć go ciągle pod kontrolą, chyba...?