Wznawiam temat o dorastaniu, ponieważ weszliśmy (tzn. pies wszedł
) w kolejny jego etap jak sądzę i nie wiem czy jego zachowanie jest raczej normalne czy wręcz przeciwnie- bardzo nienormalne i kwalifikuje się pod "leczenie"... A że mamy trochę ponad rok, jest jeszcze szansa żeby wyjść na prostą.
Ale może zacznę od pytania- czy Wasze psy podczas wczesnoporannych/wieczornych spacerów też stają się czujne ponad miarę i są nieufne w stosunku do
każdego szmeru/szelestu/trzasku drzwi i wreszcie prawie każdego ludzia? Bo my właśnie zaliczamy taki etap.
Pomimo tego, że mieszkamy w mieście, to jednak okolica jest bardzo spokojna i poranki/wieczory są u nas bardzo ciche i raczej mroczne (w sensie że jest ciemno
), a po 19 ciężko jest uświadczyć na ulicy przechodnia.
I w sumie fajnie, że mamy cicho i spokojnie (o ironio!), ale podczas spacerów w takich okolicznościach Maniek staje się bardzo wyczulony na wszystkie odgłosy, a na przechodzących ludzi w szczególności. Średnio 6/10 przechodniów zostaje zauważonych w porę, odprowadzonych wzrokiem, a jak zechcą przejść obok nas to już koniecznie trzeba obszczekać. Nauczyłam się już odróżniać jego szczekanie spowodowane strachem a po prostu szczekanie/oszczekiwanie, więc widzę że to nie jest strach. Pieseł się też wtedy nie jeży.
Dodam jeszcze, że w ciągu dnia raczej nie szczeka, chociaż jak ktoś mu nie pasuje (np. menel) to się odezwie.
I tak- konsultowałam to z naszą trenerką i otrzymałam zalecenie, żeby do takich sytuacji w ogóle nie dopuszczać i odwracać uwagę psa jak widzę, że zaczyna się nakręcać (na szczęście potrafię to już wyczuć). Odnoszę jednak wrażenie, że to jest silniejsze od niego i pomimo moich prób gaszenia pożaru nie widzę źródła ognia.
Staram się tłumaczyć sobie, że skoro jest to pies alarmująco-stróżujący to takie zachowanie mogłoby być normalne, ale nie wiem czy moja argumentacja jest trafiona i czy ma sens.
Myślałam też, żeby nauczyć Mańka komendy "wystarczy", ale nie wiem jak w takich sytuacjach się za to zabrać (tj. kiedy dokładnie chwalić), bo kiedy on zaczyna oszczekiwanie to trochę traci kontakt z bazą i przestaje mnie słyszeć. Na chwilę, ale jednak.
A później już tylko patrzy na mnie tymi swoimi oczętami i sprawia wrażenie jakby pytał "mamo, jesteś ze mnie dumna, prawda"?
Sama już nie wiem o co chodzi
czy coś z nim nie tak, czy gdzieś popełniliśmy błąd, czy może on po prostu taki będzie bo taki jest jego charakter i lepiej się przyzwyczaić?