 co to może być ? jutro planuje pojechać do weta,sprawdzałem jego łapy i nic nie widać żadnego skaleczenia ,bo chyba sobie łapy nie złamał
 co to może być ? jutro planuje pojechać do weta,sprawdzałem jego łapy i nic nie widać żadnego skaleczenia ,bo chyba sobie łapy nie złamał  
 
Moderator: annasm
 co to może być ? jutro planuje pojechać do weta,sprawdzałem jego łapy i nic nie widać żadnego skaleczenia ,bo chyba sobie łapy nie złamał
 co to może być ? jutro planuje pojechać do weta,sprawdzałem jego łapy i nic nie widać żadnego skaleczenia ,bo chyba sobie łapy nie złamał  






PaulinaIpsy napisał(a):ja bym RTG zrobiła , nie można dawać leków na zapas , wet powinien postawić diagnozę a nie ''strzelać''
 Nie ma co strzelać z armaty do muchy
  Nie ma co strzelać z armaty do muchy  .
 .

 . W/g mnie podanie leków przeciwzapalnych/przeciwbólowych to pierwsze co powinno się zrobić aby zahamować ewentualne rozszerzenie się tego stanu. Równolegle można rozpocząć głębszą diagnozę ale ja bym poczekał na działanie leków. Zaznaczam że jest to tylko moja opinia, nie jestem wetem mam tylko doświadczenie w tym temacie jako właściciel.
 . W/g mnie podanie leków przeciwzapalnych/przeciwbólowych to pierwsze co powinno się zrobić aby zahamować ewentualne rozszerzenie się tego stanu. Równolegle można rozpocząć głębszą diagnozę ale ja bym poczekał na działanie leków. Zaznaczam że jest to tylko moja opinia, nie jestem wetem mam tylko doświadczenie w tym temacie jako właściciel.


Ziolo11 napisał(a):Z tym wyjątkiem, że nie podają Ci środków nasennych lub uspokajających przy robieniu zdjęcia a psu już w większości przypadków trzeba... Wolę jednak środki przeciwzapalne niż usypianie psa do zdjęcia z którego przeważnie nic nie wynika i trzeba powtórzyć potem tomograf komputerowy lub rezonans.

 O Barbel podsunęłaś mi pomysł.
 O Barbel podsunęłaś mi pomysł.  Zróbmy ankietę, który Bern nie był "ogłupiany" podczas obowiązkowego RTG stawów.
  Zróbmy ankietę, który Bern nie był "ogłupiany" podczas obowiązkowego RTG stawów.   Większość z nas to przechodziła a specjalistów w Polsce z uprawnieniami do wpisu do rodowodu jest niewielu, więc zaraz będziemy mieli obraz tego czy psy w większości się "uspakaja" farmakologicznie do zdjęcia czy tylko moja to takie ADHD
 Większość z nas to przechodziła a specjalistów w Polsce z uprawnieniami do wpisu do rodowodu jest niewielu, więc zaraz będziemy mieli obraz tego czy psy w większości się "uspakaja" farmakologicznie do zdjęcia czy tylko moja to takie ADHD  
 





 !!!
   !!!

 wyszło, ze ma bolesny łokieć. Dostała jeden zastrzyk przeciw zapalny. Ale nie przeszło. Po jakimś czasie zrobilismy RTG, żeby sprawdzić co jest grane. Z "głupim jasiem" bo choć Esia to nad wyraz spokojna sucz, to jednak w bezruchu leżeć nie chciała i już. Rtg nic nie wykazało. Poniewaz wet akurat jeździł po różnych seminariach więc fotka objechała pół Polski, obejrzało ją kilku najlepszych specjalistów i żaden nic nie dojrzał. Nikt nie miał pomysłu. A psica kulała. Ograniczyliśmy spacerki do 2 km (z 10) i dalej kulała. Skorzystałam z porady i podałam jej tabletki ziołowe Reumaherb. A  w międzyczasie pasłam galaretką z kurzych łapek i samymi łapkami gotowanymi. Chyba z 10 kg zeżarła .Przeszło, za jakiś czas znów troszkę poutykała więc dostała następne opakowanie. I problem definitywnie zniknął. Spacery 5 godzinne, hasanie po ogrodzie, skoki na tylnych łapach na widok miski z żarciem. i nic. Żadnej kulawizny, żadnego bolesnego łokcia, żadnego piszczenia.
  wyszło, ze ma bolesny łokieć. Dostała jeden zastrzyk przeciw zapalny. Ale nie przeszło. Po jakimś czasie zrobilismy RTG, żeby sprawdzić co jest grane. Z "głupim jasiem" bo choć Esia to nad wyraz spokojna sucz, to jednak w bezruchu leżeć nie chciała i już. Rtg nic nie wykazało. Poniewaz wet akurat jeździł po różnych seminariach więc fotka objechała pół Polski, obejrzało ją kilku najlepszych specjalistów i żaden nic nie dojrzał. Nikt nie miał pomysłu. A psica kulała. Ograniczyliśmy spacerki do 2 km (z 10) i dalej kulała. Skorzystałam z porady i podałam jej tabletki ziołowe Reumaherb. A  w międzyczasie pasłam galaretką z kurzych łapek i samymi łapkami gotowanymi. Chyba z 10 kg zeżarła .Przeszło, za jakiś czas znów troszkę poutykała więc dostała następne opakowanie. I problem definitywnie zniknął. Spacery 5 godzinne, hasanie po ogrodzie, skoki na tylnych łapach na widok miski z żarciem. i nic. Żadnej kulawizny, żadnego bolesnego łokcia, żadnego piszczenia. 
Majszczur napisał(a):tomas, ale co mu w końcu było?

Powrót do Duży Szwajcarski Pies Pasterski
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości